– To jest zawsze niewymierna kwestia. W matematyce jest wynik i albo on się zgadza, albo nie. W muzyce z kolei albo się trafi do serca słuchacza, albo nie. Naturalnie to też kwestia gustu i stylu. Wszystkie interpretacje staram się zawsze tak przygotowywać, aby moje wykonanie nie tylko było zgodne ze stylem kompozytorskim, ale przede wszystkim z moim wyczuciem muzycznym i żeby nie było w tym żadnego emocjonalnego fałszu. Wydaje mi się, że to na pewno w jakimś stopniu zadziałało i spodobało się, wpływając na wynik konkursu. Muzyka Fryderyka zawsze była mi bardzo bliska i emocje, które są w niej zawarte, towarzyszyły mi od początku. Mogę tylko cieszyć się, że ta interpretacja trafiła do serc jurorów, słuchaczy i publiczności. To była wielka radość! Miałem strategię polegającą na tym, że byłem skoncentrowany na mojej wizji muzyki Chopina i nie rozpraszałem się interpretacjami innych pianistów. To pozwoliło mi zachować spokój. Nie byłem zorientowany, jeśli chodzi o poziom tego konkursu, więc tym bardziej wynik bardzo mnie uradował.