We wtorek 5 stycznia reprezentacja Polski rozegra pierwszy mecz fazy grupowej turnieju kwalifikacyjnego, z którego zwycięzca uzyska bezpośredni awans na Igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. Na początek biało-czerwonych czeka starcie z Serbią. Dwa dni później zespół trenera Stephane'a Antigi powalczy z Belgią, zaś 8 stycznia z Niemcami. W drugiej grupie zagrają Bułgarzy, Francuzi, Finowie oraz Rosjanie. Mecze fazy pucharowej (o czołowe miejsca) zaplanowano na 9 i 10 stycznia. Przypomnijmy, że najlepszy zespół turnieju pojedzie na olimpiadę, a ekipy z miejsc 2-3 otrzymają jeszcze szansę wywalczenia promocji w majowych, interkontynentalnych zawodach, które odbędą się w Japonii.
Rozmowa z Wojciechem Żalińskim, skrzydłowym Cerradu Czarnych i reprezentacji Polski
Radosław Olchowski: Zgrupowanie przed kwalifikacjami było krótkie, ale treściwe. W niedługim czasie musieliście wykonać kawał roboty. Jak je oceniasz?
Wojciech Żaliński: Za nami ciężki okres pracy. Jednak nikt nie mówił, że będzie łatwo. Co z tego, że trzeba solidnie zasuwać. Każdy w tej kadrze rozumie, że w Berlinie będzie bitwa na całego, ale tylko wtedy damy sobie szansę awansu na igrzyska w Rio. Dla mnie zgrupowanie reprezentacji to nowość. Ja nie mam takiego rozeznania jak pozostali kadrowicze, dla których treningi pod okiem Stephane'a Antigi i całego sztabu naszej reprezentacji to normalność. Jeśli chodzi o treningi, to było podobnie jak w klubie. Tu różnic nie ma wielkich. Generalnie fizycznie czuję się dobrze. Owszem, jakieś trudy odczuwam, ale nie mam zamiaru narzekać. No i jeszcze jedna ważna kwestia: ja cieszę się, że jestem, gdzie jestem. Dostałem powołanie do pierwszej reprezentacji. Jadę do Berlina zmotywowany.
No właśnie. Jaki to będzie turniej?
- Rozmawiamy z chłopakami, że czeka nas chyba najcięższy turniej w tym roku. Awans weźmie tylko zwycięzca, a przecież w obu grupach zagrają mocne ekipy, z czołówki w tej dyscyplinie sportu. Wierzymy, że z Berlina przywieziemy upragniony awans. A jeśli nie, to trzeba uplasować się na pozycjach dwa lub trzy i zyskać prawo gry w maju w Japonii. Teoretycznie z azjatyckich kwalifikacji powinno być łatwiej o awans na igrzyska. Na razie skupiamy się jednak na Berlinie. Zrobimy wszystko, by skorzystać z szansy uzyskania kwalifikacji już teraz.
W Berlinie spotkasz klubowych kolegów z Cerradu Czarnych Lukasa Kampę i Nevena Majstorovicia.
- No i mam pomysł na mały zakładzik. Mam na myśli obiad dla najlepszego z naszej trójki. Wierzę, że nasza reprezentacja okaże się lepsza od niemieckiej Lukasa i serbskiej Nevena. No i oczywiście liczę na ten wspomniany obiad z kuchni niemieckiej lub serbskiej. Wierzę, że wygramy oba te spotkania [Polacy w fazie grupowej turnieju w Berlinie zmierzą się m.in. z drużynami Niemiec i Serbii - przyp. red.] i nie będę musiał szykować polskiego dania (śmiech ). Tak na poważnie to jestem do dyspozycji sztabu szkoleniowego, dam z siebie wszystko.