Bywały bardziej romantyczne spektakle. To wszystko było w ramach pracy, aczkolwiek można było poczuć coś więcej, jakieś dodatkowe emocje, oczy bardziej błyszczały…
Pewnego razu tańczyliśmy "Kopciuszka". Miałem złamany nadgarstek i zabandażowaną rękę. Po tym spektaklu Shoko dostała promocję i została pierwszą solistką. Powiedziałem: "Zobacz, tańczyłaś z inwalidą i zostałaś pierwszą solistką!" i jakoś tak…
Wprawdzie wyjechałeś z Polski nie za chlebem, ale za sztuką, jednak tak, czy owak można cię nazwać emigrantem. Jak się czujesz w tej roli w Berlinie? Nie ogarnia cię nostalgia, tęsknota za krajem? - Trudno czuć tęsknotę, gdy w Berlinie jest tylu Polaków, a Polska tak niedaleko.W weekendy często wsiadam w samochód i za dwie godziny jestem u rodziny, a mam dużą rodzinę: pięć sióstr i dwóch braci.Może gdybym wyemigrował na inny kontynent, moja tęsknota byłaby większa. W tym naszym Berlinie czuję się jak w domu.