Tak się złożyło, że o wyjazd do Berlina rywalizuje pan z klubowym kolegą Grzegorzem Boćkiem. Są dodatkowe emocje?
Podchodzimy do tego spokojnie, nikt się nie obrazi, jeśli trener go nie wybierze. Nie wiadomo też jak będzie trenował w reprezentacji Bartosz Kurek, choć ostatnie spotkania ligowe grał bardzo dobrze. Jest trzech atakujących i pewnie jeden z nas nie pojedzie. A być może trener będzie miał taką wizję drużyny, że zabierze do Berlina wszystkich trzech, takie sytuacje miały już wielokrotnie miejsce. Ostateczny skład zespołu na turniej kwalifikacyjny poznamy pewnie zaraz po świętach.
Trener Antiga darzy pan absolutnym zaufaniem, ale często musi bronić swojej decyzji. To chyba bardzo frustrujące gdy zawodnik, który wylewa hektolitry potu na treningach słyszy głosy, że ktoś inny powinien zając jego miejsce?
Gdybym miał brać sobie te uwagi do serca, to musiałbym chyba skoczyć z mostu, podobnie jak spora część pozostałych zawodników. Kibice są od kibicowania, choć oczywiście mają prawa do posiadania i wypowiadania swojej opinii. Najważniejsze jest nasze własne grono - trenerów i ludzi, którzy znają się na siatkówce, a od podejmowania decyzji są te osoby, które pracują z nami na co dzień. Taki los siatkarza, w ogóle sportowca, że podlega krytyce. Gdyby Bartek Kurek zagrał trzy słabsze spotkania z rzędu, to zaraz pewnie podniosłyby się głosy co on robi w tej kadrze. W Polsce to normalne, że jak komuś dobrze idzie, to się go wychwala, a jak przydarzy się słabszy okres gry, to się go niszczy.
Porozmawiajmy o tym, co czeka reprezentację Polski w pierwszych dniach stycznia. Faworytem na pewno są Francuzi, ale tak naprawdę w Berlinie zagra osiem mocnych drużyn.
Moim zdaniem nie ma choćby jednego pewniaka, którego mógłbym wytypować jako finalistę. Co więcej, ciężko nawet wytypować kto dostanie się do półfinałów. Na pewno będzie to bardzo ciekawy turniej dla kibiców, bo mecze będę niezwykle zacięte i wcale się nie zdziwię, jeśli spora ich część zakończy się tie breakami.
Niedawno Laurent Tillie powiedział mi, że decydująca może być ławka rezerwowych, ilość wartościowych zmienników. Pan też tak sądzi?
Po części tak. Jeśli jest ten komfort, że danego zawodnika można zastąpić i nie ucierpi na tym jakość gry całej drużyny, jest to cenne. Z drugiej strony, to jest tylko pięć spotkań więc zdrowotnie, nawet jeśli przyszłoby nam grać jedną szóstką, każdy z nas by to wytrzymał. Gdyby jednak (odpukać!) przydarzył się jakiś uraz, wtedy ławka rezerwowych mogłaby decydować. Francuzi grają obecnie bardzo dobrą siatkówkę i ich morale na pewno jest bardzo wysokie.
A nasze morale?
Uważam, że jest niezłe. Poza kontuzjowanym Piotrkiem Nowakowskim wszyscy reprezentanci grają w swoich klubach, fizycznie czujemy się dobrze. Drobne problemy ze zdrowiem ma Michał Kubiak, ale znając go to mocno zaciśnie zęby i zagra w Berlinie. Na pewno nie mamy czym się dołować - wciąż jesteśmy mistrzami świata i zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy silną reprezentacją. A to, że nie wygraliśmy jednego czy drugiego turnieju nic nie zmieniło nam w głowach. Wydaje mi się, że nasi rywale liczą się z tym, że podczas turnieju w Berlinie Polska włączy się do walki o Rio.