Który trener kazał zawodnikom przykładać do nogi meteoryt? Jaka gwiazda jest testem dla bramkarzy w Japonii? Jak wygląda balowanie w Kraju Kwitnącej Wiśni i z czym można tam pomylić kierunkowskaz? Kto opowiada o imprezach z Terrym i Ferdinandem, a gdzie można stracić portfel? Jakiego tematu nie można poruszyć w rozmowie z Japończykami i gdzie trzeba zakładać worek na głowę? O tym, a także o wielu innych ciekawych historiach opowiedział w cyklu „Casual Friday” Krzysztof Kamiński, bramkarz Jubilo Iwata, które niedawno awansowało do japońskiej Ekstraklasy.
Jak było w ambasadzie?
Dostałem zaproszenie na spotkanie z ambasadorem Japonii, więc pojechałem porozmawiać. Fajnie było poznać jego spojrzenie na Polskę z perspektywy Japończyka żyjącego u nas. Chciał też poznać moje przemyślenia po roku w Iwacie. Zupełnie inna mentalność. Styl życia też. Po przyjeździe miałem problem z przestawieniem się. Wychodząc na ulicę, nie wiedziałem, czy budynek obok to sklep, czy fryzjer. Dezorientacja. Początkowo wszędzie prowadzili mnie za rękę, ale z czasem wszystko się unormowało. Japończykom w Polsce podoba się natomiast kuchnia, ale to działa w obie strony. Nie mogę się aż doczekać świąt, żeby odświeżyć sobie smak żurku czy schabowego. Przez cały rok surowa ryba.