Od wtorku już czekam na lot powrotny do Polski. W poniedziałek Jubilo awansowało do J1, atmosfera na meczu w Oicie była nieziemska, a samo spotkanie trzymało w napięciu aż do ostatnich minut, bo to właśnie w doliczonym czasie gry Yuki strzelił gola decydującego o awansie. I tak od środy, w którą było jeszcze spotkanie z kibicami na stadionie, siedzimy i czekamy na lot do domu. W ramach urozmaicenia czasu wybraliśmy się dzisiaj na wycieczkę. Radek od dawien dawna mówił, że przed powrotem musimy jeszcze wybrać się na Fuji i nam tego nie odpuści. Wykorzystując więc maksymalnie dzisiejszy dzień udało nam się zaliczyć Safari, punkt widokowy na Fuji przy jeziorze Tanuki i wodospady Shiraito. Aparatu prawie wcale nie wypuszczałam z rąk, bo widoki zapierały dzisiaj dech w piersiach od samego wyjścia z mieszkania, gdyż już z otwartego korytarza, który prowadzi od wind pod naszą furtkę widać było tę niezwykłą górę.
Cała jej niezwykłość polega na tym, że bardzo rzadko ją widać. Musi być naprawdę dobra pogoda i widoczność, żeby zobaczyć tego kolosa. Fuji to najwyższy szczyt w Japonii, liczy 3776 m n.p.m., a za razem czynny stratowulkan, którego erupcja ostatni raz wystąpiła w 1707 roku. Było to efektem silnego trzęsienia ziemi, dlatego też po tym z 2011 roku świat zwrócił po raz kolejny szczególną uwagę na tą górę spodziewając się kolejnego wybuchu, do którego jednak nie doszło. Rozmawiając jeszcze kilka dni temu przyszedł nam do głowy szalony pomysł żeby wejść na samą górę, ale może i na nasze szczęście, sezon na wspinaczkę jest w lipcu i sierpniu. Do poziomu 2400 metrów wjechać można asfaltową drogą, jednak ostatnie 1400 metrów trzeba pokonać już pieszo. Do 1868 roku, ze względu na bardzo duże znaczenie Fuji w religii shinto, jest to dla wyznawców tej religii święta góra, kobiety miały zakaz wstępu na szczyt wulkanu. Po drodze na wierzchołek wchodzi się na różne gome, czyli poziomy. Pierwszy z nich jest na 1405 m n.p.m., a na przykład piąty na 2305 m i to tam właśnie dociera większość turystów. Wejście na tę wysokość zajmuje około 5 godzin i możliwe jest jednym z kilku dostępnych szlaków. Powyżej piątego poziomu są już tylko 2 szlaki- północny i południowy, które na ósmym poziomie łączą się w jeden. Wejście na szczyt z piątego poziomu zajmuje kolejne 5-6 godzin. Turyści, głównie obcokrajowcy, wyruszają na górę około 23 by zobaczyć wschód słońca, który latem nastaje o 5 rano. Na szczycie znajduje się obserwatorium meteorologiczne, a wierzchołek góry przez większość roku pokrywa czapa śniegu, dzięki czemu Fuji zawsze wygląda nie tylko doniośle, ale i po prostu pięknie. O ile w ogóle da się zobaczyć, a nie chowa się za chmurami, jak przez 95% czasu
naprawdę nam się udało i od samego początku, w zasadzie przez całą drogę mogliśmy podziwiać ten jeden z symboli Japonii, co zaowocowało dziesiątkami zdjęć Najlepsze jest to, że połowę z tych 120 km, które mieliśmy dzisiaj do pokonania wielokrotnie przejeżdżaliśmy w drodze do Yaizu, ale wtedy Fuji po prostu nie było widać. Wydawało się jakby najzwyczajniej w świecie za niższymi górami już nie było nic poza pustą przestrzenią, a tu dzisiaj taka niespodzianka i widoki.
Pierwszym punktem naszej wycieczki był Park Fuji Safari. Jest to coś pomiędzy zoo, a parkiem przyrody na południowym zboczu Fuji. Zwiedzać go można na 4 sposoby. Najpierw przy wjeździe kupuje się bilet wstępu. Osoby dorosłe muszą uiścić 2700 jenów, żeby wejść na teren parku. Następnie mamy wybór- albo jeździmy po safari swoim samochodem, ale obowiązuje wtedy bezwzględny zakaz otwierania szyb i wychodzenia z auta, natomiast zwiedzamy sobie w swoim tempie; albo wsiadamy do specjalnego autobusu w kształcie jednego z dzikich zwierząt, który ma w oknach kraty i przygotowane przekąski, którymi można po drodze karmić zwierzęta, albo wypożyczamy pomalowanego w paski zebry 7-osobowego SUV-a, w którym również zamontowane są w oknach kraty i przygotowane przekąski dla roślinożernych zwierząt, albo w okresie od kwietnia do listopada wybieramy się na 2,5 godzinną pieszą wycieczkę specjalnie przygotowanym tunelem. Zwiedzanie autobusem to dodatkowy koszt 1400 jenów, wypożyczenie SUVa to 5000 jenów, a spacer tunelem kosztuje 500 jenów. My zdecydowaliśmy się pojechać swoim autem. Poza tym, że świeciło słońce, to nie było dzisiaj zbyt ciepło, zresztą nie chcieliśmy się tłoczyć w autobusie, a o tym, że wypożyczenie SUVa, kosztuje tylko 5000 jenów dowiedzieliśmy się z broszurki będąc już na środku trasy. Muszę jednak powiedzieć, że taka forma zdecydowanie wszystkim wystarczyła, było wygodnie, spędzaliśmy przy każdym zwierzęciu tyle czasu ile chcieliśmy, a one i tak chodziły między wszystkimi pojazdami, więc można było je zobaczyć dosłownie z odległości nawet jednego metra. Wycieczka zaczyna się od podjechania pod bramę jak w Jurassic Parku
wjeżdża, zamyka się za nimi jedna brama, a po chwili otwiera druga. Na początku wjechaliśmy w strefę z niedźwiedziami, kolejne były lwy, a później tygrysy. Chłopaki od początku mówili mi, że te zwierzęta muszą być czymś faszerowane, że są takie spokojne i wyglądają na otumanione. Większość z nich leżała, niektóre przechadzały się między samochodami, ale ich zdaniem właściciele parku nie mogliby sobie pozwolić na to żeby te jakby nie patrzeć dzikie zwierzęta, nagle zaatakowały któreś z aut, w związku z czym prawdopodobnie dorzucają im coś do karmy. Osobiście wolę w to nie wierzyć… Choć jak wjechaliśmy w strefę ze słoniami, to muszę przyznać, że zachowywały się dość dziwnie, bujając się w kółko do przodu i do tyłu bądź spacerując w miejscu. Po słoniach przyszedł jeszcze czas na pełne życia gepardy, a później już same zwierzęta roślinożerne- nosorożce, żyrafy, zebry, antylopy, kozice, lamy, wielbłądy i wiele innych. Te żyły już sobie razem w jednej strefie, wspólnie jedząc i koegzystując ze sobą. W ostatniej części żyły kolejne roślinożerne zwierzęta, ale w połączeniu z tymi górskimi- bizonami amerykańskimi, muflonami, tarami himalajskimi, arui, jeleniami kanadyjskimi i danielami. Poza zamkniętą częścią parku, po której poruszać się można głównie pojazdami jest jeszcze część otwarta, przypominająca normalne zoo. Różnicą jest jednak to, że do wielu zagród ze zwierzętami można wchodzić i karmić je przygotowanym jedzeniem. Jest ono dodatkowo płatne i zwykle kosztowało 50 jenów za miseczkę z kilkoma smakołykami. Tym sposobem mogłam pogłaskać i nakarmić alpaka, małpki sajmiri, czerwonego kangura, kapibarę, potrzymać śpiącego pancernika, czy pobawić się ze zwykłym królikiem czy świnką morską. W zagrodach były też hipopotamy, leopardy, czerwone pandy, lemury, likaony (afrykańskie dzikie psy) i wiele innych. Najdziwniejsze dla nas było to, że np. do kangurów można było podejść za darmo, pogłaskać, pobawić się itp., to samo na przykład z alpakiem. Żeby jednak wejść do domku ze zwykłymi psami, kotami albo królikami trzeba było zapłacić dodatkowe 500 jenów. Nie było tam żadnych specjalnych gatunków zwierząt, zwykłe takie jak mamy w domach. Co najlepsze- korzystało z tych miejsc mnóstwo Japończyków. Osoby, które mnie znają wiedzą, że kocham, uwielbiam, ubóstwiam zwierzęta i mogłabym z nimi spędzać cały wolny czas, a pójście do zoo jest jedną z lepszych rozrywek, dlatego dla mnie dzień nie mógł zacząć się lepiej Tym bardziej, że poza wspomnianymi wcześniej słoniami, wszystkie zwierzęta wyglądały na bardzo zadbane, czyste i zdrowe- nie to, co w wielu innych zoo, gdy dzikie zwierzęta trzymane są w klatkach, a nie na zaaranżowanej wolności.
Podczas naszego pobytu na Safari zdarzyło się jednak coś, czego się nie spodziewaliśmy. Po wizycie w parku mieliśmy jechać nad jezioro Yamanakako, gdzie znajduje się jeden z najlepszych punktów widokowych na Fuji. Niestety góra postanowiła się schować za chmurami… Trochę zrezygnowani i smutni, że nie udało nam się zobaczyć tego pięknego miejsca stwierdziliśmy, że jadąc już w stronę Iwaty podjedziemy nad wodospad Shiroito. Po drodze okazało się jednak, że chmury były tylko po jednej stronie góry, za to po drugiej dalej pięknie było ją widać. Nie chcąc po raz kolejny zmarnować momentu, w którym Fuji wyszło zza chmur udaliśmy się nad jezioro Tanuki. Znajduje się ono w mieście Fujinomiya i jest częścią Parku Narodowego Fuji-Hakone-Izu. Widok, który tam zastaliśmy był nieziemski. Naprawdę. Po trochu oddają go zdjęcia poniżej, ale ciężko jest opisać słowami tak piękny zakątek ziemi. Potężne, ośnieżone Fuji, które hipnotyzuje i nie da się od niego oderwać wzroku. Ma ono w sobie coś takiego, że można na nie patrzeć i patrzeć i patrzeć i nawet widząc je po raz dziesiąty czy dwudziesty, dalej robi ogromne wrażenie. Nie spodziewając się już niczego ładniejszego niż to, co zobaczyliśmy podjechaliśmy na koniec pod wodospad Shiraito. Ale się pomyliliśmy… Kolejne cudne miejsce, z punktem widokowym na Fuji, rozpościerającym się nad kolorowymi, jesiennymi drzewami, a pod nimi dziesiątki strumieni wody. Mająca 150 metrów szerokości kaskada tworzy jeden ze 100 najpiękniejszych wodospadów w Japonii. Płynąca woda pochodzi z topniejącego wiosną i latem śniegu leżącego na Fuji. Niedaleko wodospadu Shiraito, znajduje się kolejny, tym razem mający 25 metrów wysokości Otodome Falls. Oba te miejsca są jak z bajki. Nam cały ten obrazek dopełniały jeszcze jesienne drzewa, które możecie podziwiać na zdjęciach w galerii pod wpisem.
結果 (
日本語) 1:
[コピー]コピーしました!
火曜日は、既にポーランドに帰りの飛行機を待っています。月曜日に、ジュビロ移動、J1 のトップ、この世の Oicie の試合で雰囲気でした、ロスタイム由紀を決めた決定的なプロモーションだったのでサスペンスで会議が最後の最後まで続けた。そして、水曜日、彼はまだスタジアムでサポーター会議だった、私たち座るし、フライト家を待ちます。さまざまな時間内で我々 は旅行を今日取った。ラデクは、太古の戻る前に私達がまだ富士に行き、我々 は許していないと述べた。今日まで我々 はサファリ、田貫湖、白糸の滝、富士観を含めることができたので使用してください。カメラ、手で wypuszczałam ほとんど今日 zapierały ビュー、干潟の出口から息をのむためとして私達のドアの下で風から、オープンの通路で見ることができるこの驚くべきトップ。独自のすべては、それは非常に稀に見られたという事実にあります。本当に良い天気とワンダと巨像を見る可視性であること。富士日本の最高峰、3776 m、海抜、前回の噴火は 1707 年に登場、アクティブな成層火山の人口を持っています。今回の地震の結果、したがって、この後になって、もう一度、2011年世界注意を払ってこれ発生しなかった次の発生、しかし、期待しています。数日前、上部が多分我々 の運に行きのクレイジーなアイデアを気に来るまでの話、登山シーズンが 7 月と 8 月。2400 メートルのレベルにアスファルトの道路を取ることができますが、最近の 1400年メートルが既にを打たなければなりません。年 1868 年神道宗教の富士の非常に高い重要性のため、これは、この宗教の聖なる山の信者、火山の頂上に不法侵入する女性がなかった。あなたの先端に途中異なる gome、またはレベルを入力します。最初の 1 つは海抜 1405 m と、例えば、2305 m で 5、観光客のほとんどに達するが。この高さへの入り口は約 5 時間、いくつかの利用可能なハイキング コースの 1 つです。上記の 5 番目のレベルは、今のみ 2 のコース北と南は、8 番目のレベルで 1 つに結合します。5 番目のレベルのトップへの入り口が別の 5-6 時間かかります。ほとんど外国人、観光客は日の出を見るに約 23 の上にオフに設定、夏は午前中に約 5 をもたらします。上部に測候所がある、ので富士常に年のほとんどのための山雪キャップ カバーの頂点が見えるに重要なことだけはないけどただ美しく。場合は、すべての時間の 95% として、雲の後ろに隠れてを参照してくださいすることが可能ではなく我々 は本当には、非常に初めから基本的にずっと最高のものの写真の多数で起因した日本のシンボルの 1 つを楽しむことができましたが今日何回か途中、焼津に przejeżdżaliśmy を克服してきましたが、富士だけを見ることができないこれらの 120 km の半分。それが見えたような驚きし、ビュー単に低い山は既に世界であった場合何も空白とここ。私たちのツアーの最初のポイントは、富士国立公園サファリでした。これは動物園と自然公園、富士の南斜面の間のものです。4 つの方法でそれを探る。最初の入り口でチケットを購入します。大人は、公園を入力する 2700年円を支払う必要があります。我々 は選択肢が-どちらか我々 は彼の車でサファリの後に行くが、ウィンドウを開くと、車を降りての絶対禁止に適用されます、私たちはあなたのペースでお互いを訪れたグリッドとの動物フィードにフォロースルーすることができます準備のスナック、野生の動物のような形をした特殊なバスを入れる、あるいは家賃塗装内部でゼブラ ストライプ 7 人乗り SUV もマウントされてグリルや草食動物のための準備のスナックや期間 4 月から 11 月に特別に作られたトンネルの 2.5 時間のウォーキング ツアーを選択します。バスのツアーは追加コスト 1400年円借款スバは 5000 円、トンネルを通って徒歩料金 500 円。我々 は彼の車に移動することを決めた。太陽が輝いていた、それは今日、あまりにも暖かいではなかった、その上、我々 はバスに一緒に密談たくはないちょうどコストそれスバのローン、事実から離れて 5000 円、経路の途中で既に公開されているパンフレットから学びました。ただし、私は間違いなくすべてがかかったした。 楽と言わなければならない、我々 が望んでいた多くの時間と彼らが行った各動物で過ごしたのですべての車間も 1 メートルの距離で文字通りのそれらを見ることができますので。ジュラシック ・ パークのように門の下で podjechania から始まるツアーwjeżdża, zamyka się za nimi jedna brama, a po chwili otwiera druga. Na początku wjechaliśmy w strefę z niedźwiedziami, kolejne były lwy, a później tygrysy. Chłopaki od początku mówili mi, że te zwierzęta muszą być czymś faszerowane, że są takie spokojne i wyglądają na otumanione. Większość z nich leżała, niektóre przechadzały się między samochodami, ale ich zdaniem właściciele parku nie mogliby sobie pozwolić na to żeby te jakby nie patrzeć dzikie zwierzęta, nagle zaatakowały któreś z aut, w związku z czym prawdopodobnie dorzucają im coś do karmy. Osobiście wolę w to nie wierzyć… Choć jak wjechaliśmy w strefę ze słoniami, to muszę przyznać, że zachowywały się dość dziwnie, bujając się w kółko do przodu i do tyłu bądź spacerując w miejscu. Po słoniach przyszedł jeszcze czas na pełne życia gepardy, a później już same zwierzęta roślinożerne- nosorożce, żyrafy, zebry, antylopy, kozice, lamy, wielbłądy i wiele innych. Te żyły już sobie razem w jednej strefie, wspólnie jedząc i koegzystując ze sobą. W ostatniej części żyły kolejne roślinożerne zwierzęta, ale w połączeniu z tymi górskimi- bizonami amerykańskimi, muflonami, tarami himalajskimi, arui, jeleniami kanadyjskimi i danielami. Poza zamkniętą częścią parku, po której poruszać się można głównie pojazdami jest jeszcze część otwarta, przypominająca normalne zoo. Różnicą jest jednak to, że do wielu zagród ze zwierzętami można wchodzić i karmić je przygotowanym jedzeniem. Jest ono dodatkowo płatne i zwykle kosztowało 50 jenów za miseczkę z kilkoma smakołykami. Tym sposobem mogłam pogłaskać i nakarmić alpaka, małpki sajmiri, czerwonego kangura, kapibarę, potrzymać śpiącego pancernika, czy pobawić się ze zwykłym królikiem czy świnką morską. W zagrodach były też hipopotamy, leopardy, czerwone pandy, lemury, likaony (afrykańskie dzikie psy) i wiele innych. Najdziwniejsze dla nas było to, że np. do kangurów można było podejść za darmo, pogłaskać, pobawić się itp., to samo na przykład z alpakiem. Żeby jednak wejść do domku ze zwykłymi psami, kotami albo królikami trzeba było zapłacić dodatkowe 500 jenów. Nie było tam żadnych specjalnych gatunków zwierząt, zwykłe takie jak mamy w domach. Co najlepsze- korzystało z tych miejsc mnóstwo Japończyków. Osoby, które mnie znają wiedzą, że kocham, uwielbiam, ubóstwiam zwierzęta i mogłabym z nimi spędzać cały wolny czas, a pójście do zoo jest jedną z lepszych rozrywek, dlatego dla mnie dzień nie mógł zacząć się lepiej Tym bardziej, że poza wspomnianymi wcześniej słoniami, wszystkie zwierzęta wyglądały na bardzo zadbane, czyste i zdrowe- nie to, co w wielu innych zoo, gdy dzikie zwierzęta trzymane są w klatkach, a nie na zaaranżowanej wolności.Podczas naszego pobytu na Safari zdarzyło się jednak coś, czego się nie spodziewaliśmy. Po wizycie w parku mieliśmy jechać nad jezioro Yamanakako, gdzie znajduje się jeden z najlepszych punktów widokowych na Fuji. Niestety góra postanowiła się schować za chmurami… Trochę zrezygnowani i smutni, że nie udało nam się zobaczyć tego pięknego miejsca stwierdziliśmy, że jadąc już w stronę Iwaty podjedziemy nad wodospad Shiroito. Po drodze okazało się jednak, że chmury były tylko po jednej stronie góry, za to po drugiej dalej pięknie było ją widać. Nie chcąc po raz kolejny zmarnować momentu, w którym Fuji wyszło zza chmur udaliśmy się nad jezioro Tanuki. Znajduje się ono w mieście Fujinomiya i jest częścią Parku Narodowego Fuji-Hakone-Izu. Widok, który tam zastaliśmy był nieziemski. Naprawdę. Po trochu oddają go zdjęcia poniżej, ale ciężko jest opisać słowami tak piękny zakątek ziemi. Potężne, ośnieżone Fuji, które hipnotyzuje i nie da się od niego oderwać wzroku. Ma ono w sobie coś takiego, że można na nie patrzeć i patrzeć i patrzeć i nawet widząc je po raz dziesiąty czy dwudziesty, dalej robi ogromne wrażenie. Nie spodziewając się już niczego ładniejszego niż to, co zobaczyliśmy podjechaliśmy na koniec pod wodospad Shiraito. Ale się pomyliliśmy… Kolejne cudne miejsce, z punktem widokowym na Fuji, rozpościerającym się nad kolorowymi, jesiennymi drzewami, a pod nimi dziesiątki strumieni wody. Mająca 150 metrów szerokości kaskada tworzy jeden ze 100 najpiękniejszych wodospadów w Japonii. Płynąca woda pochodzi z topniejącego wiosną i latem śniegu leżącego na Fuji. Niedaleko wodospadu Shiraito, znajduje się kolejny, tym razem mający 25 metrów wysokości Otodome Falls. Oba te miejsca są jak z bajki. Nam cały ten obrazek dopełniały jeszcze jesienne drzewa, które możecie podziwiać na zdjęciach w galerii pod wpisem.
翻訳されて、しばらくお待ちください..