CO MNIE NAJBARDZIEJ ZDZIWIŁO?
I pewnie zdziwi też Was. Wydaje mi się, że pisanie dogadanie się na piśmie, jest łatwiejsze od mówienia. Chiński alfabet, większość ludzi po prostu przeraża, bo jest kilka tysięcy razy obszerniejszy niż nasz. My mamy dwadzieścia liter, oni mają kilkadziesiąt tysięcy znaków, z których na co dzień używają tylko kilku tysięcy. Problem jednak w tym, że wiele znaków czyta i wypowiada się podobnie. Wiecie, zamiast cztery można powiedzieć śmierć czy zamiast zając, rzygać. Te dwa ostatnie słowa brzmią identycznie, ale ich zapis jest zupełnie inny. Chodzi mi o to, że mówiąc, bardzo łatwo co pokręcić. Można użyć złego tonu i przypadkiem zmienić kontekst całego zdania, co praktycznie nie jest możliwe, podczas porozumiewania się na piśmie. A wiecie, w telefonie i tak znaki wpisuje się fonetycznie, a na ekranie po prostu wybiera ten właściwy.