Miejsca
– wyspa Miyajima, na której kempingowaliśmy otoczeni półdzikimi sarnami i skautami z całego świata
– Hiroszima, którą ciężko kojarzyć z czym innym niż bomba atomowa
– Kyoto, czyli dawna stolica Japonii, festiwal Obon (trochę takie nasze Wszystkich Świętych), miasto świątyń, pałac Szogunów i muzeum Mangi
– Tenri i ogromy kompleks świątynny, ważne miejsce dla członków religii wyznawanej przez goszczącą nas rodzinkę z Kyoto,
– góra Fuji, na której wschód słońca jest tak piękny, że zapominasz iż razem z Tobą podziwia go kilka tysięcy(!) innych osób…
– okolice Hakone i gorące źródła, u podnóża budzącego się wulkanu…
– Tokio, czyli zarwana noc, by uczestniczyć w porannej licytacji tuńczyków, ceremonia jedzenia prawdziwego sushi, trening Sumo i próby odnalezienia się w podziemnym labiryncie metro…