Akihito wszedł po cichu do pogrążonego w ciemności pokoju hotelowego. Nie musiał się martwić. Nikt nie usłyszałby jego kroków ponad głośnym chrapaniem leżącego na łóżku mężczyzny. Był nagi jak go pan Bóg stworzył, z wielkim brzuszyskiem rozlewającym się po bokach. Ubrania jegomościa leżały porozwalane po całym pokoju w wyniku jego chcicy i zapału. Akihito podszedł cichutko do spodni i wsunął drobną rękę do kieszeni.