Greenpeace organizuje w sobotę protest przy największej w Niemczech elektrowni opalanej węglem brunatnym w Jänschwalde. Zaledwie kilka kilometrów od polskiej granicy aktywiści swoimi ciałami "namalują" gigantyczny obraz. A wójt gminy Gubin złoży niemieckiemu koncernowi wniosek o odszkodowania dla Polaków
Maj 2014 r., działacze Greenpeace przyjechali do Gubina, by wesprzeć akcję przeciwko budowie kopalni odkrywkowej w gminie Brody. fot. Anna Kraśko / Agencja Gazeta
Maj 2014 r., działacze Greenpeace przyjechali do Gubina, by wesprzeć akcję przeciwko budowie kopalni odkrywkowej w gminie Brody. fot. Anna Kraśko / Agencja Gazeta
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
W akcję nie są zaangażowani jedynie aktywiści Greenpeace, ale także mieszkańcy dwóch polskich gmin. Chodzi o Gubin i Brody. Pokojowy protest wspiera także Stowarzyszenie Nie dla Kopalni Odkrywkowej. Ta miała powstać wg rządowych planów na terenach obu gmin, choć mieszkańcy powiedzieli jej zdecydowanie "nie" w referendum. Rok temu zaprotestowali kolejny raz. Razem z ekologami Greenpeace na granicy polsko-niemieckiej utworzyli gigantyczny ludzki łańcuch. W proteście wzięło udział ponad siedem tysięcy ludzi. Tym razem przeciwnicy "odkrywki" staną pod niemiecką elektrownią opalaną węglem brunatnym w Jänschwalde. Wybudowana w latach 70. elektrownia koncernu Vattenfall jest największą w Niemczech. Stoi zaledwie kilka kilometrów od polskiej granicy.
- To kontynuacja ubiegłorocznych działań. Cel jest niezmienny: powstrzymanie planów budowy kopalni odkrywkowej węgla brunatnego w lubuskich gminach oraz planów powiększania istniejących kopalni w Niemczech - mówi Małgorzata Włodarczyk z polskiego oddziału Greenpeace. Ekolodzy uważają, że "odkrywki" są archaiczną formą zdobywania energii. Sami stawiają na rozwój odnawialnych źródeł energii i podnoszenie efektywności energetycznej.
Greenpeace: Białe ubrania stworzą dym
Na czym będzie polegać tegoroczna akcja? W sobotę w samo południe pod niemiecką elektrownią staną setki ludzi z Polski i Niemiec. Ubrani na biało stworzą widoczny z lotu ptaka ludzki obraz przypominający dym wydobywający się z kominów elektrowni. - To nasz sprzeciw wobec dalszego planowania kopalni odkrywkowych. Wyraz solidarności z mieszkańcami przygranicznych gmin, które odczuwają negatywne skutki istniejących kopalni - mówi Anna Dziadek, prezeska Stowarzyszenia Nie Dla Kopalni Odkrywkowej.
Na protest wybierają się nie tylko mieszkańcy gmin, w których rząd planuje odkrywkę, ale także ci, którzy żyją obok niej już od lat. Jak choćby mieszkańcy z pogranicza Kujaw i Wielkopolski.
- Odkrywki niszczą nam życie i rolnictwo od lat. Osuszają pola i jeziora. Ludzie uciekają z okolicy. My już wiemy, co to znaczy, żyć, a raczej wegetować, w cieniu odkrywki. To oczywiste, że protestujemy przeciwko Vattenfallowi i planom budowy kolejnych odkrywek zarówno w Niemczech, jak i Polsce - mówi Józef Drzazgowski, który na protest pod Jänschwalde wybiera się wraz z grupą mieszkańców.
Wdychacie rtęć, siarkę i azot
Greenpeace akcją chce zwrócić uwagę na na toksyczność górnictwa odkrywkowego i energetyki węglowej. Zanieczyszczenia z elektrowni Jänschwalde trują ludzi zarówno w Niemczech, jak i w Polsce.
Iwo Łoś, ekspert ds. bezpieczeństwa energetycznego Greenpeace Polska: - Odkrywki to gospodarka rabunkowa, która powoduje zatrucie środowiska, obniżanie poziomu wód gruntowych i osuszanie terenu w Polsce i w Niemczech - tłumaczy. I wylicza, że kopalnie odkrywkowe, takie jak Jänschwalde, emitują pyły, rtęć i toksyczne gazy np. tlenki siarki i tlenki azotu. Silnie zanieczyszczają powietrze mimo stosowanych filtrów. - Nieustannie szkodzą zdrowiu ludzi, przyczyniając się do przedwczesnych zgonów, zachorowań na raka płuc, zawałów serca i napadów astmy - mówi Iwo Łoś.
- Nowe kopalnie spowodowałyby dodatkowe zniszczenia terenów rolniczych, obniżenie poziomu wód gruntowych i wysiedlenia ludności - dodaje dr hab. Leszek Pazderski, ekspert Greenpeace.
Odszkodowania od Niemców
I właśnie dlatego polscy samorządowcy alarmują, że niemiecka odkrywka rujnuje ich budżety. Na protest do Jänschwalde wybiera się Zbigniew Barski, wójt gminy Gubin. Ogłosi ważny komunikat. Gmina będzie ubiegać się o odszkodowanie od koncernu Vatenffall, który zarządza niemiecką elektrownią. Bo przez szkodliwe działanie elektrowni musiał wydać dodatkowe pieniądze.
- Efekty działania kopalni odkrywkowej po niemieckiej stronie kosztują nas sporo. Musieliśmy wykopać głębszą studnię głębinową, bo poziom wód się radykalnie obniżył, wykonywać dodatkowe zabiegi jej oczyszczania - mówi wójt Barski. Wylicza, że w ciągu ostatnich trzech lat gmina musiała wydać ponad 100 tys. zł. Wójt korzystając z zapisów w Ustawie o prawie geologicznym i górniczym złoży wniosek do zarządu spółki Vattenfall o rekompensatę finansową związaną z poniesionymi kosztami. Gmina będzie także wspierać prawnie mieszkańców.
- Pomożemy tym, którzy zdecydują się wystąpić do spółki Vattenfall o rekompensatę kosztów poniesionych z powodu osuszenia lub zanieczyszczenia terenu przez kopalnie odkrywkowe działające po stronie niemieckiej - zachęca wójt.
Greenpeace: Kopalnia blokuje rozwój wsi
Ekolodzy uważają, że gminy Gubin i Brody ponoszą straty nie tylko związane z niemiecką elektrownią i odkrywką, ale tracą już na samym planowaniu kopalni po polskiej stronie. - Koncern PGE blokuje prawdziwy rozwój gmin. Mieszkańcy nie mogą inwestować, rozwijać gospodarstw. Choć w ważnych referendach opowiedzieli się przeciwko kopalni. Nasze protesty są skuteczne, choć nadal niezbędne, by ostatecznie uchronić gminy przed odkrywkową degradacją narzucaną nam odgórnie przez węglowe koncerny - mówi Włodarczyk.