Następnie półgodzinny spacer do Kokura Castle, czyli pozostałości fortyfikacji z epoki EDO, które strzegły tutejszego obszaru. Zresztą zainteresowanych dokładniejszą historią odsyłam np. tutaj: http://www.konnichiwa.pl/kokura-jo,10,252.html# . Pięciopiętrowa forteca, otoczona fosą i pięknymi ogrodami w stylu japońskim robiła duże wrażanie. W środku podziwiamy mini muzeum obrazujące życie w tamtych czasach. Jest sporo instalacji interaktywnych. Ponieważ pogoda jest dosyć dobra, to i widoki niczego sobie.
Po obejrzeniu fortecy zaglądamy jeszcze do pobliskiej świątyni, Przypomina ona nieco te, które widzieliśmy w Korei. Przechodząc przez specjalną bramę, wchodzimy na alejkę otoczoną drzewami i dochodzimy do dziedzińca. Jego głównym elementem jest sporych rozmiarów centralnie położona sala do modlitwy, z charakterystycznymi dzwonami, sznurami zwieszonymi z sufitu i wyłożona tatami (czyli matami z bambusa).
Wiele osób przychodzi tutaj pomodlić się w jakiejś sprawie lub prosić o przychylność losu. Najpierw obmywają ręce i twarz w specjalnej sadzawce, wrzucają pieniążka do skarbonki, klaszczą w dłonie, potrząsają sznurkiem, aby zadzwonił dzwonek i znów klaszczą. Taki oto rytuał, który spotkać można w japońskich świątyniach shintoistycznych.